Jak to jest, że syn sławnego aktora, najczęściej zostaje aktorem, dlaczego rodziny lekarskie to często całe pokolenia lekarzy, dlaczego dzieci piosenkarzy, też próbują śpiewać? Zadałam sobie to pytanie i właśnie wtedy zdałam sobie sprawę z tego, że ja też jestem nauczycielką, a jednocześnie córką nauczycielki.

O co w tym wszystkim chodzi? Otóż odpowiedź jest naprawdę prosta.

Uczymy się najwięcej obserwując lub żyjąc tak jak nasi rodzice. To oni są naszym autorytetem i choć czasem buntujemy się i nie zgadzamy z nimi w wielu kwestiach, to oni mają na nas największy wpływ i to od nich uczymy się życia.

Świetnie, pomyślałam, w takim razie – od czego zależy nasze szczęście? Odpowiedź nasuwa się niemal natychmiast – od szczęścia naszych rodziców! Oczywiście w późniejszym wieku zapewne trochę mniej, ale czy nie jest prawdą, że tylko szczęśliwi rodzice są w stanie wychować szczęśliwe dzieci? Myślę, że dużo w tym prawdy.

Wychowanie dzieci jest właściwie najbardziej odpowiedzialnym zadaniem w życiu każdego rodzica i chociaż rodzicielstwo trwa od początków ludzkości, wielu rodziców nadal czuje, że muszą w kółko wyważać otwarte drzwi i liczyć na to, że jakiś „tajemniczy instynkt”, który powinni przecież mieć, pozwoli im być „dobrym rodzicem”.

Tak naprawdę nikt nie jest w stanie przygotować się do prawdziwej roli rodzica. I choć jest ona najważniejszym życiowym wyzwaniem, to całkowicie nieprzewidywalnym. Odmiennym od wszystkiego innego co nas w życiu spotyka. W wielu przypadkach , gdy na świecie pojawia się pierwsze dziecko, przewraca ono go niemal do góry nogami. Później wydaje się nam, że gdy już mamy jedno dziecko, to posiadanie drugiego nie robi wielkiej różnicy. Ale czy na pewno??? Cała heca ale i cały urok jednocześnie w tym, że każde z dzieci jest na swój sposób wyjątkowe. Oznacza to przede wszystkim tyle, że metody, które działają na jedno dziecko, mogą być zupełnie bezużyteczne w przypadku drugiego. Niestety, bardzo często skazani jesteśmy jedynie na eksperymentowanie i metodą prób i błędów próbujemy znaleźć najlepszą z możliwych dróg wychowania naszych pociech. Najlepszą w naszym mniemaniu, ale czy przynoszącą oczekiwane rezultaty?

Byłam ostatnio świadkiem trudnej rozmowy mojej koleżanki ze swoim synem przebywającym na obozie harcerskim. 9-letni Tomek uwielbia być harcerzem, chodzić na zbiórki, organizować różne akcje pomocowe. Nie wyobraża sobie świata bez harcerstwa. To był jego drugi wieczór na obozie i drugi, rozpaczliwy telefon do domu. Podobno wczorajsza rozmowa niczym nie różniła się od dzisiejszej. Tomek szlochał mamie do słuchawki, tłumacząc, że to dlatego, że tęskni za bratem z którym spędził ostatni miesiąc na działce dziadków. Rozmowa wyglądała mniej więcej tak:

Tomek: Mamo zabierz mnie stąd, ja chcę do Maćka, tak bardzo za nim tęsknię.

Mama: Daj spokój nie wygłupiaj się, nie jesteś już dzieckiem, przecież z Maćkiem widziałeś się dwa dni temu. Wczoraj było to samo.

– Ale mamo ja naprawdę tęsknię, nie chce tu być, chcę do domu.

– Tomek, mam już tego dość, wypiszę Cię z tego harcerstwa, jak nie umiesz sobie poradzić bez Maćka kilku dni, przestań szlochać, mam tego serdecznie dość. Poproszę druha, żeby zabrała Ci telefon, albo, żeby wsadził Cię do autobusu do Poznania i taki będzie finał. Uspokój się wreszcie.

– Ale mamo…

– Mówiłam Ci już tyle razy, a Ty ciągle to samo. Przestań! Nie chcę tego słuchać!

Ani tamte rozmowy, ani ta, praktycznie nie różniły się od siebie, żadna z nich nie przyniosła ani spokoju mamie, ani tym bardziej Tomkowi. Czy dzięki niej stanie się wreszcie odważny? Jego strachy ciągle zostały niewyjaśnione, nawet niezidentyfikowane. Jak więc rozwiązać problem, skoro mama stosuje jedną i tą samą metodę, tu, tzw. wyparcia i co najgorsze zastraszania, która jak widać absolutnie na Tomka nie działa. Mogę się założyć, że przy kolejnych nowych sytuacjach Tomek zachowa się tak samo, dlaczego?

Jak myślicie ile razy trzeba by tą rozmowę było powtórzyć, w taki sam sposób, żeby w końcu zadziałała, żeby Tomek zrozumiał o co chodzi mamie? Ile razy trzeba tak mówić do dziecka aby poczuło, że jest kochane i rozumiane?

Definicja sformułowana przez Alberta Einsteina wyjaśnia niemal wszystko.

”Obłęd: to powtarzać w kółko tą samą czynność oczekując innych rezultatów.”

Ilu rodziców powtarza te same wzorce zachowań w stosunku do swoich dzieci oczekując zmiany po ich stronie? Czy można oczekiwać innych rezultatów powtarzając w kółko tę samą czynność? Odpowiedź jest oczywista. Na szczęście można, z tego zaklętego koła się wydostać. Każdy rodzic pragnie, by przyległa do niego etykietka „dobrego rodzica”. Co można więc zrobić, żeby fraza „dobry rodzic” przestała spędzać sen z powiek wszystkim kochającym mamom i tatom?

Tak, „Dzisiaj” – to najlepsza pora na zmiany!

Swoją przygodę z byciem „ dobrym rodzicem” rozpoczęłam kilka lat temu, kiedy jako młoda mama, sięgnęłam po mądre poradniki, podpowiadające jak wychowywać dzieci. Uczyłam się z nich tego, jak komunikować się ze swoją córką, co zrobić by wyrosła z niej wspaniała, mądra dziewczyna i co zrobić, żeby wzmacniać w niej poczucie własnej wartości tak, by pomóc jej rozwinąć skrzydła i stać się szczęśliwym człowiekiem.

Dziś, dzieci to największa wartość mojego życia. To im poświęciłam całą swoją wiedzę, całe swoje serce (poza mężem oczywiście). Pora się tym wszystkim co wiem podzielić.

Ja już jestem szczęśliwym rodzicem, a Ty? Szczęśliwi rodzice wychowują szczęśliwe dzieci. Łał, jak to brzmi –pomyślałam.

Tak też postanowiłam nazwać swoje warsztaty dla rodziców chcących dać sobie i swojemu dziecku szansę na szczęśliwe wychowywanie i szczęśliwe rodzicielstwo.

SZCZĘŚLIWI RODZICE WYCHOWUJĄ SZCZĘŚLIWE DZIECI.

Na tych warsztatach pomagamy rodzicom stać się „dobrym rodzicem”. Proponujemy nowe sposoby rozwiązujące wiele rodzicielskich problemów, dające szansę na szczęśliwe rodzicielstwo. Dowiesz się jak wprowadzić je w życie i móc z nich korzystać, zawsze kiedy zajdzie taka potrzeba. Skupimy się tu na tym jak sprawić, by nasze dzieci były szczęśliwe, nauczymy się je zachęcać do pozytywnego myślenia, poczucia akceptacji, doceniania, pewności siebie, miłości i troski. Nauczymy się jak z dziećmi rozmawiać by chciały z nami rozmawiać, jak je motywować do działania, nauczymy się jak pomóc im zrozumieć ich własne uczucia. Nazwiemy je, oswoimy, a dzięki temu nauczymy się doskonałej metody komunikacji między rodzicem, a dzieckiem.

Pomoże nam w tym też odkrycie naszych osobistych stylów komunikacji. Ta wiedza będzie uniwersalna jeśli chodzi o komunikację również z każdym innym człowiekiem, nie tylko z Twoim dzieckiem ale i z partnerem, przyjaciółmi czy nawet w relacjach zawodowych. Warsztat ten opiera się na wartościach coachingowych, a więc skupia się na przyszłości.

Stań się szczęśliwym rodzicem!

Sprawdź najbliższy termin warsztatów>

Głęboko wierzę w to, że można, właściwie na każdym etapie swojego życia, przejąć nad nim kontrolę i zmienić je na takie jakiego pragniemy.

Możemy uczynić je szczęśliwym, a na tym fundamencie, możemy zbudować już wszystko.

Agata Szymendera – Coach dziecięcy i rodzicielski.

 

Photo credit: smswigart via Foter.com / CC BY