Pierwsze promyki wiosennego słońca wpadły już do pokoju Wojtka. Gdy tylko rozległ się dźwięk budzika, do pokoju weszła mama i gładząc chłopca po twarzy, próbowała go dobudzić. Chłopiec ociągając się wstał i zasiadł przy kuchennym stole. Wczoraj do 21:00 odrabiał lekcje, bo dosyć późno wrócił z tenisa. Przez wpół zamknięte powieki dostrzegł stojące na stole płatki zalane mlekiem. Obok gotowe już było drugie śniadanie, które miał wziąć do szkoły i pudełeczko ze świeżymi owocami, które miał dziś po lekcjach zabrać do szkoły muzycznej.

Dziś znów wróci do domu około 19:00. Ćwiczy do noworocznego koncertu. Rodzice są z niego dumni. Uwielbiają słuchać jak gra. Po szkole jak zwykle odbierze go mama i podwiezie na zajęcia do szkoły muzycznej. Inaczej by nie zdążył. Dziś w szkole zostaje do 16:00, bo po lekcjach ma zajęcia szachowe. Podobnie wygląda każdy z pięciu pracowitych dni tygodnia. Wojtek jest zmęczony, źle sypia, bo nadmiar pracy sprawiają, że jak położy się spać, to albo walczy ponad godzinę by zasnąć, albo zasypia niemal wpół drogi do łóżka.

W szkole też coraz trudniej mu się skoncentrować, wciąż myśli o tym co go jeszcze danego dnia czeka i czemu musi podołać. Zajęcia owszem, sprawiają mu przyjemność, ale już nie taką jak na początku roku. Jak przychodzi jakiś sprawdzian, to siedzi i uczy się nawet do 23:00 Ale czy coś to daje? Następnego dnia marzy tylko o tym, by się położyć i zasnąć.

Jak długo 10 letni Wojtek da radę tak funkcjonować? Prawdą jest, że będzie umiał grać na pianinie, w szachy, w tenisa. Mama zadbała też o dodatkowe lekcje angielskiego i coraz bardziej popularnego hiszpańskiego. Kolegów Wojtek może zapraszać tylko w sobotę, bo w niedzielę trzeba się przygotować na kolejny tydzień. A kiedy czas na odpoczynek, na swobodną zabawę, spotkania z przyjaciółmi czy zwykłe leniuchowanie?

Powszechnie wiadomo, że odpoczynek stanowi jeden z najważniejszych elementów każdego planu dnia.

Każdy sportowiec wie, że po każdym intensywnym wysiłku musi nastąpić odpowiednio długi okres odpoczynku i tzw.
ŁADOWANIE AKUMULATORÓW. Sportowcy o tym wiedzą i aby zyskiwać wyniki stosują się do tego,  ale w życiu codziennym także powinna znaleźć się odpowiednia ilość czasu na relaks i odpoczynek.  

Dale Carnegie, w swojej książce: „Jak przestać się martwić i zacząć żyć”, przytoczył szereg dowodów na to, że odpowiednia ilość odpoczynku, zwiększa sprawność i wydajność  ludzkiego ciała i umysłu.

Jako pierwsza, znaczenie odpoczynku i potrzebę „ ładowania akumulatorów” doceniła armia. Przeprowadzono liczne próby i okazało się, że wojsko wykazuje dużo większą wytrzymałość jeśli podczas każdej godziny marszu ma dziesięć minut odpoczynku. Co prawda wojsko byłoby w stanie maszerować i trzy godziny bez przerwy, ale co z tego, skoro później nikt nie byłby już zdolny do żadnych innych zadań, nie mówiąc już o walce.

Nawet krótka drzemka może zdziałać cuda…

Winston Churchill, który miał w zwyczaju pracować po 17 godzin dziennie, zawsze regenerował się i po lunchu spał przez godzinę, a przed kolacją nawet dwie.  Dzięki temu nigdy nie był zmęczony, bo tak naprawdę nie miał nigdy czasu na to, by się zmęczyć.

Thomas Edison, słynny wynalazca, zawsze gdy tylko poczuł zmęczenie, odkładał wszystko i udawał się na krótkie drzemki.

John Rockeffeler, ucinał sobie trzydziesto minutowe drzemki w środku dnia. Dzięki temu zyskiwał jasność umysłu, udało mu się więc nie tylko zgromadzić ogromną fortunę, (uważany za najbogatszego człowieka w historii, którego majątek w chwili śmierci ocenia się na 663.4 mld dolarów), ale także dożyć sędziwego wieku. Zmarł w wieku dziewięćdziesięciu ośmiu lat.

Eleonor Roosevelt, przed każdym ważniejszym spotkaniem czy przemówieniem dwadzieścia minut siedziała w fotelu z zamkniętymi oczami, chcąc w ten sposób zregenerować i oczyścić swój umysł.

Jeśli chcemy długo cieszyć się nowo zakupionym autem, systematycznie oddajemy je na przeglądy, dolewamy oleju, wymieniamy wszystkie zużyte części. Z organizmem ludzkim jest tak samo. Jeśli chcemy, żeby dobrze nam służył, zadbajmy o niego. Dolejmy paliwa. Naładujmy akumulatory. Co powinna zrobić mama dziesięcioletniego Wojtka, który ze zmęczenia ledwo trzyma rakietę do tenisa w ręku?

Zaobserwować samemu, do czego ma większy talent. Porozmawiać z synem, co go bardziej interesuje, tenis czy muzyka? Zdecydować, co może stać się jego prawdziwą pasją, którą mógłby rozwijać i która może w przyszłości miałaby szansę nawet stać się jego zawodem. Wówczas wysiłek i pracę skumulować na tym jednym. Jeśli zakładasz, że twoje dziecko ma szansę, by odnieść taki sukces jak choćby Agnieszka Radwańska, czy coraz częściej pojawiający się na pierwszych stronach gazet Jerzy Janowicz, czeka was ciężka praca.

Mama Jerzego Janowicza tak wspomina dzieciństwo swojego syna:

„Wydaje mi się, że Jerzy spełnia swoje marzenia i nigdy nie narzekał. Nie wiem, czy można mówić, że było to szczęśliwe lub nieszczęśliwe dzieciństwo. Było to na pewno inne dzieciństwo. Nie miał czasu na spotkania z kolegami, wyjście do kina czy jakieś zabawy. Był tylko trening, szkoła, odrabianie lekcji, wyjazdy na turnieje.” Tak pracują na swój sukces sportowcy, którzy marzą o wielkiej karierze. Ciężko, ale skupiają swą uwagę na jednym. Tylko wtedy mogą ciężką pracę zbilansować z solidnym odpoczynkiem i regeneracją.

Jeśli jednak twoje dziecko chce jedynie doświadczać pewnych nowości i nauczyć się ich, pozwól mu, ale tak rozplanuj czas, by czerpało z tego radość, a nie tylko miało ciężką pracę do wykonania. Nie może pracować od rana do wieczora siedem dni w tygodniu.

Mam Wojtka powinna więc pozostałe zajęcia potraktować lżej, tak by nie wyczerpywały, a jedynie sprawiały przyjemność. Nie obciążać dziecka zanadto. Zadbać o jego zdrowy i długi sen. Zadbać o to, by miał czas na kolegów i spontaniczną zabawę.
Robienie zbyt wielu rzeczy na raz sprawia, że żadnej z nich nie możemy się wystarczająco poświęcić. Należy zbilansować czas, który poświęcamy na pracę z tym, który poświęcamy na „ładowanie akumulatorów”. Doskonale o tym wiedzą właśnie sportowcy.

W sporcie temat regeneracji  jest głównym składnikiem kompletnego treningu sportowego. Złotego medalistę na Olimpiadzie od tego, który zdobył srebrny medal dzielą zazwyczaj milimetry lub milisekundy. Dla nas liczby, o które walczą sportowcy są malutkie, dla nich decydujące. Różnice te mogą zadecydować o czyjejś wygranej, karierze, a co za tym idzie fortunie jaką zdobędzie. Dlatego wielu zrobi niemal wszystko, by stać się numerem 1. Stąd też tak liczne skandale dopingowe w świecie sportu. Tymczasem istnieje naturalny sposób, który może polepszyć wydajność naszego organizmu. Sen. Jest on naturalnym stanem, niezbędnym dla życia. Jego niedobór wpływa zarówno na zdrowie fizyczne i psychiczne, wyniki jakie osiągamy i samopoczucie.

Osoby, które śpią więcej mają lepszy humor, łatwiej się koncentrują, a tym samym osiągają lepsze wyniki.

Na Stanford University, przeprowadzono badania, w których uczestniczyło 5 mężczyzn i kobiet drużyn pływackich. Przez pierwsze dwa tygodnie uczestnicy mieli spać tyle co zwykle. Później na okres 6-7 tygodni zwiększyli ilość snu do 10 godzin dziennie. Dzięki tym dodatkowym godzinom snu, zawodnicy przepłynęli 15-sto metrowy dystans sprintem o 0.51 sekundy szybciej, reagowali o 0.15 sekundy szybszym odbiciem, poprawili czas zawracania o 0.10 sekundy, a zwiększyli pracę nóg o ok.  pięć kopnięć.

Na podstawie tych danych badacz Cheri Mah z Stanford Sleep Disorders Clinic i Research Laboratory zaleca  wyczynowym sportowcom ponad 8 godzin snu codziennie, tak aby ich organizm zdążył się należycie zregenerować i odpocząć.

A jak długo powinno spać dziecko, które nieustannie rośnie i rozwija się, a jego organizm niemal bez przerwy wykonuje wysiłek fizyczny i psychiczny, podobny do wysiłku sportowców?

Oto tabela:

Wiek

Potrzeba snu

Noworodki (0–2 miesiące)

12 do 18 h

Przedszkolaki (3–5 lat)

11 do 13 h

Dzieci w wieku szkolnym (5–10 lat)

10 do 11 h

Młodzież (10–17 lat)8.5 do 9.5 h

Sen najlepiej regeneruje i najszybciej  ładuje nasze akumulatory.

Tylko wyspani możemy dać z siebie wszystko.

Stephen R. Covey, mówca motywacyjny, autor bestsellerowych pozycji na temat przywództwa i osobistego rozwoju, w swej książce:
7 nawyków skutecznego działania
, właśnie odnowę uczynił ostatnim i niemal najważniejszym nawykiem, bowiem łączącym skuteczność wszystkich pozostałych.

Nawyk ten nazwał „ostrzeniem piły”, nawiązując do anegdoty o ciężko pracującym drwalu, który pracuje ponad swoje siły, bo nie ma czasu na naostrzenie tępej piły.

„Ostrzenie piły”, to czas na regenerację sił i przygotowanie do dalszej drogi. Ostrzyć piłę należy w czterech obszarach: fizycznym, społecznym, mentalnym oraz duchowym. Jeśli nie naostrzysz swojej piły, będziesz jak ten drwal.

Odpoczywaj i ładuj akumulatory!

Agata Szymendera – Coach dziecięcy i rodzicielski.