Strach i lęk to nieodłączny element naszego życia. Pierwsze straszki mogą dotknąć dziecko już w wieku czterech, pięciu miesięcy. Objawia się to płaczem, zmianą mimiki i napięciem mięśniowym. Starszy malec, przestraszony, ucieka w objęcia rodzica szukając bezpieczeństwa. Chowa się za nogę i nie chce patrzeć na źródło strachu. Poczucie bezpieczeństwa jakie wywołuje bliskość rodzica sprawia, że dziecko może nawet tym źródłem strachu po chwili trochę się zainteresować.

Niestety wraz z wiekiem ilość bodźców, które mogą powodować lęk u dziecka rośnie. Nowe rzeczy, które dziecko napotyka na swojej drodze mogą być nieoczekiwanym źródłem strachu. Oczywiście dla równowagi, również wraz z wiekiem w jego zachowaniu pojawia się coraz więcej reakcji zależnych od rodzaju i siły bodźca, a także od tego w jaki sposób reagują na nie dorośli i w jaki sposób próbują oswoić dziecko ze strachami.

Jak pomóc dziecku oswajać lęki?

Od nas rodziców świat widziany oczyma dziecka może wymagać większej wyobraźni. Trzeba starać się zrozumieć co dziecko czuje, pomóc w tym mogą rozmowy o naszych przeżyciach, emocjach, uczuciach oraz zachęta malucha do osobistych zwierzeń. Dziecko zaczyna wówczas rozumieć, że także ma prawo się bać, ale jednocześnie uczy się, na naszych przykładach jak sobie z tym strachem radzić. Dzieci bardzo lubią słuchać o tym, co my sami przeżywaliśmy będą w ich wieku. Jeśli dziecko zrozumie, że każdemu mogą przytrafić się chwile, w których się boi, to zrozumie, że to jest coś naturalnego. Będzie wiedziało, że może mówić o swoich uczuciach, nauczy się je nazywać, a dzięki temu oswoi.

Ważne jednak, by nigdy nie bagatelizować dziecięcych uczuć, wyśmiewać ich, a już na pewno nigdy nie wolno im zaprzeczać.

„Nie, przecież to w ogóle nie jest straszne, co Ty opowiadasz?!” – mówi mama

Co z tym ma zrobić dziecko, które słyszy jedno, a odczuwa realnie co innego?

Bądź z dzieckiem, gdy przeżywa emocje, nie pozostawiaj go samemu sobie. Wspieraj je, bez irytacji, cierpliwie i ciepło. Ono musi poczuć się przy Tobie bezpieczne, dopiero wówczas może zacząć myśleć o źródle strachu z zainteresowaniem i poczuć potrzebę jego zrozumienia.

Metoda małych kroczków.

Małymi kroczkami oswajaj dziecko z sytuacją. Niektóre zdarzenia mogą wywołać w dziecku zagrożenie poczucia bezpieczeństwa na długo. Moja córka, gdy w wieku 2 lat i 9 miesięcy zaczęła chodzić do przedszkola, jej poczucie, że została „opuszczona” tak narosło, że po moim powrocie z pracy nie odstępowała mnie na krok. Potrzebowała wręcz fizycznej bliskości, co niestety bardzo przeszkadzało mi w normalnym funkcjonowaniu, a tak naprawdę nawet w chodzeniu, bo uwieszała mi się wokół nogi i tak zostawała do wieczora.

Wówczas nawet tłumaczenia, że wrócę, zawsze przecież wracam nie za bardzo do niej docierały, mimo iż przecież tego fizycznie doświadczała. Postanowiłam odpuścić. Trauma wydawała mi się zbyt duża. Oczywiście mogąc sobie na to pozwolić bo miałam dodatkową pomoc opiekunki, postanowiłam przełożyć start córki w przedszkolu o rok.

Jednak każde moje wyjście do pracy też było ogromnym kłopotem. Starałam się przez pewien czas skracać moją nieobecność do wymaganego minimum. Choć z nianią czuła się bezpiecznie. Jednocześnie uczyłam i oswajałam córkę z „ samotnością” krótkimi wyjściami najpierw z pokoju, później na piętro, oczywiście po informacji, że za chwilkę wrócę, mówiąc co przez tą chwilkę zrobię, zainteresowując ją jednocześnie jakimiś zabawkami. Wiedziała, że jak zawoła to mnie usłyszy. Następnie po trochu przedłużałam moje „ nieobecności”. Bardzo dużo wówczas jej tłumaczyłam, rozmawiałam.

Metoda małych kroczków sprawdziła się na tyle, że już wkrótce moja córka nie potrzebowała mojej obecności non stop.

Dziecko rośnie, rozwija się, wyciąga wnioski na przyszłość, ale zawsze musi mieć poczucie bezpieczeństwa. Bez niego samo sobie nie poradzi. To taki mocny fundament pod wszystkie nowe doświadczenia. Musi wiedzieć, że aprobujemy i rozumiemy jego uczucia i że chcemy jemu pomóc je zrozumieć. Zrozumienie ich to coraz większa świadomość dziecka , a co za tym idzie również bardziej kontrolowane reakcje na nowe źródła strachu.

Nowy rok w przedszkolu był dla mojej córci wspaniałym momentem. Dorosła do tego by wyruszyć odważnie w świat.

Ostatnio też mój synek stwierdził, że nie może zasnąć, bo boi się Królowej Zimy. Zaczęłam z nim rozmawiać i zmieniłam tą postać w Panią, która musi przecież kochać dzieci, skoro daje im śnieg, którym przecież dzieciaki uwielbiają się bawić. Dzięki niej mogą ślizgać się na ślizgawce, zjeżdżać na sankach z górki, na nartach. Mogą lepić bałwany i robić bitwy na śnieżki. Czy ktoś zły, mógłby stworzyć takie piękne rzeczy dla dzieci, specjalnie dla nich? Sam stwierdził, że nie:-) Rozmowa okazała się bardzo ciepła. Skupiliśmy uwagę na wszystkim co dobre w zimie i w ten sposób synuś, z uśmiechem na ustach słodziutko zasnął.

Nie należy wrzucać małych dzieci na głęboką wodę, uważając, że wtedy same nauczą się pływać.

Rodzic winien być dla nich i instruktorem i ratownikiem.

Agata Szymendera – Coach dziecięcy i rodzicielski.